Jak się przełamać i zacząć nagrywać krótkie filmy na Instagram lub Youtube?

Jak się przełamać i zacząć nagrywać krótkie filmy na Instagram lub Youtube - Marta Wesołowska

Jak to jest z tym mówieniem do kamery lub do mikrofonu? Czy trzeba urodzić się z talentem mówcy, aby ludzie chcieli oglądać lub słuchać to, co nagramy? A może wszystko jest kwestią odpowiedniego treningu? Zapraszam do przeczytania wywiadu z Martą Wesołowską, która od lat uczy ludzi, jak przemawiać, aby ich słowa brzmiały pewnie i przekonująco.

Jesteś prezenterką radiową i logopedą medialnym. O ile to pierwsze określenie jest mi znane, to drugie słyszę pierwszy raz. Kim jest logopeda medialny?

Chcąc najbardziej precyzyjnie nazwać to, czym się zajmuję, chyba określiłabym się jako logopeda socialmedialny, ale taka nazwa jeszcze nie istnieje! (śmiech). Mówię tak o sobie dlatego, bo przede wszystkim pomagam ludziom działającym online. Łączę wiedzę związaną z mówieniem, używaniem głosu, pracą aparatu mowy, z wyzwaniami związanymi z działalnością w Internecie. Oczywiście, można spojrzeć na to szerzej. W wielu miejscach chcemy dobrze się prezentować, a ponieważ mówienie to nie tylko wypowiadanie słów, ale również emocje, które temu mówieniu towarzyszą – pomagam w budowaniu pewności siebie podczas mówienia. To może przydać się nie tylko w tych mediach tradycyjnych czy internetowych, ale także w miejscu pracy czy nawet w kontekście naszych relacji rodzinnych.

Jak wyglądały Twoje początki z wystąpieniami publicznymi? Czy od zawsze miałaś łatwość w przemawianiu?

W moim przypadku było tak, że nie miałam trudności z tym, co powiedzieć, ale z tym, jak dobrze to zrobić. Wiele razy po fakcie wypominałam sobie, że mogłam coś powiedzieć lepiej, inaczej. Ciągle czułam się niewystarczająco dobra. Kiedy po kilku latach posłuchałam pierwszych moich nagrań w radiu, nagranych jeszcze na kasetach (!), pomyślałam sobie – ktoś musiał mnie tam mocno lubić, że wpuścił tę nastolatkę przed mikrofon. Moje tempo mówienia i wyrazistość mowy pozostawiały wiele do życzenia. Najbardziej pomogło mi uważne słuchanie siebie i budowanie samoświadomości w mówieniu, a także zrozumienie, jak to brzmi w uchu odbiorcy. No i te emocje! Jestem mocno emocjonalna i wrażliwa – to fakt. Może nawet za bardzo. Kiedyś uważałam to za słabość, teraz już nie walczę z tymi emocjami, ale staram się je wykorzystać, aby jak najszybciej poczuć spokój w każdej niekomfortowej sytuacji, w której poszerzam swoją strefę komfortu.

Czy zdarzyło Ci się zmierzyć z hejtem?

Tak, chociaż nie mam wielu takich historii. Są to pojedyncze przypadki. Najbardziej ostry hejt trafił mi się w dniu urodzin, kiedy ktoś skrytykował moje działanie. Ale sama sytuacja, że wydarzyło się to w takim momencie, była dla mnie jasnym sygnałem, że ten hejt był próbą przyciągnięcia uwagi. Sporadycznie ktoś wyrazi swoje negatywne zdanie i wiem wtedy, że pisze to osoba, która nie jest odbiorcą moich treści. Nie jest to osoba, której jestem w stanie pomóc. Szukam tych, którzy szukają mnie, i cieszę się, że mój przekaz trafia do tak wielu serc.

Jak myślisz. Czy każdy może nauczyć się wypowiadać publicznie? Czy trzeba mieć do tego określone predyspozycje?

Predyspozycje mogą okazać się przydatne i przyspieszyć osiąganie rezultatów, ale jestem przekonana, że w licznych sytuacjach jesteśmy w stanie wyćwiczyć te umiejętności. Pierwszym krokiem powinno być zrozumienie, co dla nas oznacza „wystąpienie publiczne”. Nie zawsze musi to oznaczać salę wypełnioną tysiącami ludzi. Publiczne mówienie może również oznaczać publikowanie nagrania w mediach społecznościowych, gdzie de facto nagrywamy to sami dla siebie, ale publikujemy, a potem inni to oglądają. Myślę, że ta różnorodność jest tak naprawdę szansą. Szansą na to, żeby każdy mógł we własnym stylu odnaleźć się w tym obszarze. Możemy zacząć od najprostszych kroków i stopniowo poszerzać nasze umiejętności. Zacznijmy od mówienia do jednej osoby, potem 5, 10, 100 itd. Uważam, że tylko nieliczne, wybitne jednostki są od razu gotowe, aby mówić do tysięcy ludzi i czuć się w tym całkowicie swobodnie.

Czy trzeba być „gadułą”, aby nagrywać filmiki na social media?

Na szczęście nie! Warto zastanowić się, jaki będzie pierwszy krok, który pomoże nam poczuć się komfortowo w tej sytuacji. Może na początek warto spróbować nagrywać tzw. głosówki dla swoich przyjaciół zamiast wysyłać im wiadomości tekstowe? Potem może przydać się koncepcja tzw. idealnego odbiorcy – osoby, która zawsze przyjaźnie podchodzi do naszych treści. Po prostu z góry zakładamy, że taka osoba istnieje – nie musimy sobie jej wyobrażać, ani znać jej imienia i nazwiska. Załóżmy, że gdzieś w świecie jest ktoś, dla kogo nasze słowa mają wartość. I to tej osobie dedykujemy nasz przekaz z serca. Budowanie zaufania do siebie, poszukiwanie okazji do pogłębienia tego zaufania i pielęgnacja go sprawią, że zaczniemy nagrywać we własnym stylu i z przyjemnością. Pamiętajmy jednak, aby robić to na spokojnie, krok po kroku.

Jak pokonać strach przed byciem ocenionym przez innych?

Tu pomocne będzie budowanie poczucia własnej wartości i konsekwentne dbanie o nią. To jest jak podlewanie rośliny, która dzięki temu może wzrastać. Często boimy się czegoś, ponieważ zakładamy najgorsze scenariusze. Jeśli jednak skupimy się na innych aspektach, np. na przekazywanej wartości, na tym, że nawet jeżeli spośród tysiąca ludzi znajdzie się jedna osoba, która doceni nasz przekaz, to znaczy, że warto było nagrać ten filmik. Zastanówmy się też, dlaczego pojawia się ten strach. Może to jakieś przekonania, które wcale nie są nasze? Na przykład poczucie, że jesteśmy zawsze za mało przygotowani, niewystarczający. Dajmy sobie zrozumienie.

Każdy z nas jest w procesie, na drodze rozwoju, nie ma jednej wystarczającej odpowiedzi na zadane pytanie, zawsze staramy się dać dobro i to jest w porządku. Starajmy się być najlepsi, ale nie w ogóle, tak z zasady, tylko w danym momencie. Nagradzajmy siebie za podejmowany wysiłek, a nie wyłącznie za osiągnięty efekt. Wspieranie siebie w budowaniu poczucia własnej wartości jest kluczowe, by pokonać strach przed oceną innych. Ten, kto ma gadane, wie nie tylko, co powiedzieć, ale też czuje się pewnie siebie, bo zna swoją wartość. I to jest misja mojego projektu.

Jak zabrać się do nagrania pierwszego filmiku?

Warto wypisać sobie na kartce pięć tematów, na myśl o których się uśmiechamy. Pozytywne myślenie jest bardzo ważne! Zastanówmy się później, dla kogo nagrywamy taki filmik? Może to będzie osoba, która w ogóle nie ma wiedzy na ten temat. A może przyjaciółka, która zawsze serdecznie uśmiecha się, widząc nasze nagrania? A może pies, który zacznie merdać ogonem słysząc nasz głos? Serio. Myślenie o psie, o swoim ulubionym pupilu też pomaga! Łapiemy dystans do tej całej sytuacji. Możesz sobie założyć, że pierwsze nagranie po prostu i tak skasujesz, wyrzucisz do kosza, nie opublikujesz. Jeżeli ci nie wyjdzie, nic się złego nie stanie. Zdjęcie z siebie presji, że musi być idealnie i to już za pierwszym razem, może być bardzo pomocne.

O czym trzeba pamiętać nagrywając filmik?

Pamiętajmy, aby patrzeć w obiektyw kamery (to w przypadku tylnego aparatu) albo na swoje czoło lub tuż poniżej obiektywu kamery w przednim aparacie. Wtedy wzrok wygląda naturalnie. Jeśli chcemy nagrywać, trzymając telefon w dłoni, zwróćmy uwagę, czy ręce nam się zbytnio nie trzęsą. Jeśli tak – polecam statyw. Po nagraniu pierwszego materiału, zastanówmy się, czy możemy opowiedzieć o tym jeszcze raz, ale z zupełnie innej perspektywy? Czyli na przykład zamiast mówić: co się wydarzyło, gdzie i kiedy – zacznijmy od emocji, które nam towarzyszyły. Przełamanie schematów pozwala poczuć, że robimy coś po swojemu. Nie stajemy się niewolnikami treści i formatu.

Jakie są składowe krótkiej wypowiedzi?

W krótkiej wypowiedzi zbyt wiele nie zdąży się wydarzyć, więc łatwiej mi wskazać, czego lepiej uniknąć, niż co koniecznie musi się tu zawrzeć. Na pewno szkoda marnować czas na długi wdech zanim zaczniemy mówić, bo to trwa sekundę, dwie i to są te cenne momenty, które już zajmują uwagę odbiorcy. Warto też zastanowić się, czy na pewno w każdym nagraniu musi być typowe „Witajcie, kochani!”. Można zacząć od pewnej puenty, czegoś co nas zaskoczyło, później rozwinąć tę myśl, wyjaśnić, dlaczego tak akurat jest, i na końcu skwitować to jednym zdaniem. Odbiorca ma wtedy poczucie, że ta treść jest przemyślana, a on czuję się zaopiekowany.

Co zrobić, aby wyeliminować ze swoich wypowiedzi „yyy” i „eee”, bez konieczności edytowania ich?

Warto zdać sobie sprawę, że każdy dźwięk, nawet ten, którego nie chcemy – to jednak dźwięk, czyli wydychanie powietrza. Zatem warto odwrócić ten mechanizm. Zatrzymać się albo wziąć oddech. Dzięki temu zyskujemy czas na wypowiedzenie kolejnego słowa. Jednak musimy sami dać sobie prawo na ciszę. Prawo do tego, by przez moment nie mówić. I nie bać się tego! (śmiech). Warto dać sobie trochę czasu – kilka dni, może tygodni na takie konsekwentne i świadome działanie. Efekty mogą bardzo zaskoczyć! Tego właśnie uczę w moich kursach.

Czego nie robić podczas wypowiadania się?

Skupiłabym się może na jednej ważnej rzeczy – nie biczować się! Czyli nie krytykować siebie w myślach za to, że powiedzieliśmy coś tak, a nie inaczej. Jestem ogromną zwolenniczką myśli, że #WszystkoJestPoCoś. Czasami coś, co nam wydaje się nieumiejętnie zebraną myślą, dla kogoś będzie stanowiło wartość. A nawet jeśli dla nas będzie to taki sygnał zwrotny, że powinniśmy bardziej się przygotować do wypowiedzi – to z pewnością zrobimy to kolejnym razem. Jednak zadręczanie się poczuciem pretensji, że nie wyszło idealnie tak, jakbyśmy tego chcieli, i robienie tego na bieżąco w czasie mówienia – sprawia tylko, że stajemy się rozkojarzeni i dolewamy sobie oliwy do ognia, który rozpaliliśmy na własne życzenie. Warto wyciągać wnioski później, po wystąpieniu.

Jakie jest Twoje podejście do pomagania innym w budowaniu pewności siebie w mówieniu publicznym?

Wspomniane lęki związane z mówieniem czy trudności w zabieraniu głosu mogą towarzyszyć nie tylko małym twórcom. Nam, odbiorcom, wydaje się, że wielkie nazwiska albo ludzie, którzy mają większe zasięgi, nie mają trudności z mówieniem. Nic bardziej mylnego. Im większe zasięgi – tym większa szansa, że ktoś będzie się czegoś czepiał. Czasami wystarczy jeden nieprzychylny komentarz, by twórca poczuł blokadę. Ale dzieje się tak, zanim rozpocznie działania na rzecz poprawy swojego brzmienia. Moją misją jest pomaganie w budowaniu pewności siebie, również w oparciu o swoje mocne strony, o te talenty, które już mamy. To sprawia, że świat staje się różnorodny i piękniejszy!

Jedna z moich kursantek, którą na Instagramie obserwuje ponad 160 tys. osób, po jednym nieprzychylnym komentarzu złapała blokadę w podkładaniu swojego głosu do rolek. Poczuła, że nie lubi swojego nagranego głosu. Pomogłam jej przełamać to ograniczenie, i kiedy po kilku tygodniach dostałam od niej wiadomość, że z radością słucha swojej rolki, w której mówi, to i u mnie pojawiły się łzy szczęścia! Cieszy mnie to, kiedy ktoś zaczyna odkrywać ogromny potencjał, jaki nosi w sobie – swój głos i jak ten głos może mu służyć! Ten głos może pomagać mu wyrażać siebie i stawać się lepszą wersją siebie. Jestem pewna, że w przypadku wielu z nas – chcieć znaczy móc. Wszak razem #MamyGadane!

Marta Wesołowska

Prezenterka radiowa i logopeda medialny. Twórca projektu Mamy Gadane, w którym uczy budowania pewności siebie w głosie. Autorka bestsellerowych kursów online, m.in. “Jak mówić, żeby chcieli nas słuchać”. Z jej wiedzy korzystają Polacy w całej Europie. Prywatnie żona Tomka i mama trójki dzieci. 

Wywiad przeprowadziła Emilia Kołodziejska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *